Nie jesteś zalogowany na forum.
Ruszyłem po kolejne krzesło. Postawiłem je obok poprzedniego.
Pomyślałem o innych kluczach. Był jeszcze czas, aby uwolnić ją z maski, więc ruszyłem w stronę swojego stanowiska, aby znaleźć swój klucz od łańcucha.
-Sprawdźmy inne klucze, może też będą pasować.
Leżał tam, gdzie rozkuwałem łańcuch, więc odłożyłem nóż kieszonkowy do kieszeni i podniosłem klucz w lewą rękę. Podbiegłem do dziewczyny i spróbowałem otworzyć maskę własnym kluczem.
Offline
Fakt, chciałem ją położyć na krześle, ale słysząc go uznałem, że to nie jest zły pomysł. Spróbować zawsze można, tylko...
- Ten poprzedni fragment nie tkwi przypadkiem dalej w zamku? - odwróciłem ostrożnie ją bokiem tak, by chłopak miał swobodny dostęp do rzeczonego zamknięcia kluczowego. Sam też starałem się nie przeszkadzać. Mój klucz leżał obok mojego panelu, był widoczny, nie czułem się zatem w obowiązku, by o nim wspominać.
Offline
// 2x nope, Yassamet. Materiał nieważny. Jeśli nie odblokujesz mechanizmu, nie zdejmiesz. Co najwyżej jej łeb urwiesz z maską.
W masce siedzi fragment klucza. Nie wystaje. Wygląda na to, że wyjść nie zamierza, przynajmniej "ugodową" drogą (czyt.: sam).
Offline
-Cholera, nie wchodzi. Miałeś rację, coś tam jest.
Odkładam klucz i nogę od krzesła. Wyciągam nóż kieszonkowy. Staram się wydobyć fragment klucza, używając całej siły, ręki i noża.
Offline
Nóż...? Skąd on ma nóż i dlaczego nic wcześniej o nim nie mówił? Spojrzałem zdziwiony na rzecz, ale po chwili mocniej chwyciłem dziewczynę.
- Bądź ostrożny... - mruknąłem machinalnie, koncentrując się na tym, by dziewczyny nie poruszyć. Mogłoby się skończyć tragicznie...
Offline
Offline
Wszedłem do pomieszczenia i widząc co ci robią zdziwiłem się.
-Prawdopodobnie jest nieprzytomna... I tak nie zagłosuje więc zginie. Nawet jeśli ktoś zagłosuje za nią, to może się nie udać...-powiedziałem podchodząc do nich i patrząc co robią.
Offline
-Niestety, nie dam rady wyciągnąć. Ten cholerny gnojek wszystko zepsuł. Spróbuj ty, ja nie mam pomysłu.
Podniosłem moją nogę od krzesła, zostawiając klucz tam, gdzie go odłożyłem i odsunąłem się od nich, aby pomyśleć.
Offline
Spojrzałem na licznik. Mało czasu... zbyt mało. Ułożyłem dziewczynę ostrożnie na krzesłach i odsunąłem się. Rozmasowałem twarz, czułem się zmęczony i byłem głodny. Byliśmy tu już prawie dobę.
- Może później uda się znaleźć magnes, który nam pomoże... Czas nam się kończy. - podszedłem do swojego panelu i oparłem się obok niego, patrząc na chłopaków. Okropność.. Nawet nie możemy zadzwonić po pomoc.
Offline
Słysząc go prychnąłem nerwowo, odwróciłem głowę i spojrzałem na zegar. Coraz mniej czasu... Zaraz się skończy. Podszedłem do swojego miejsca i podniosłem maskę kładąc ją na ziemi. Usiadłem na krześle i spojrzałem na panel. Ten niemiec- zabił niewinnego bo miał własne zdanie. Z drugiej strony chciałem z nim zagrać w szachy i sprawdzić go... Runo- jedyna tu dziewczyna, prawdopodobnie zginie za brak głosu bo ledwo żyje. Kamil... podwójny głos, nóż, dodatkowo jedyna osoba, z którą można jakoś pogadać. Zdrada... Rozumiem, można się załamać po czymś takim ale aby się zabić?! Głupia baba... Skoro ją zdradził (a zakładam, że była ładna) to nie był jej wart i samobójstwo było jej własną winą bo była słaba psychicznie. Michail- jak na razie to on dla mnie zrobił najgorzej. Cała rodzina, w której nie wiadomo ile było dzieci, wylądowała na ulicy. Chciwość... Jeśli raz ukradł i postawił w takiej sytuacji ludzi mógł to zrobić znów. Na razie jest jeszcze łatwo... Następnym razem mogę nie dać rady. Chociaż skoro dziewczyna zginie, za niegłosowanie... To czy muszę się czuć winny, że na nią zagłosowałem? W końcu... Jest nieprzytomna, maska utknęła na jej głowie i nie można jej zdjąć. Prędzej czy później i tak zginie z braku tlenu... Miałem dylemat. W końcu jednak zdecydowałem.
Nacisnąłem na jedyny obrazek dziewczyny. Zagłosowałem na Runo. Nie chciałem tego, za bardzo przypominała Ją... Jednak zbyt długo będzie się męczyć.
Offline
Długowłosy Niemiec, przypomniał mi o głosowaniu. Spojrzałem na licznik, który pokazywał, że nie mamy wiele czasu. Podszedłem do swojego panelu. Pomyślałem chwilę i zagłosowałem na Kazuri, tego nastolatka. Byłem cały podenerwowany.
-Zginąć ktoś musi, a ty złamałeś klucz. Złamałeś jedyną nadzieję, na uratowanie tej młodej damy. Zasługujesz na śmierć i to właśnie na Ciebie będę głosował. Myślałem, że dla Runo jest już koniec, lecz nie chciałem przykładać ręki do jej śmierci.
Ostatnio edytowany przez Gorzelnik (2015-04-12 21:30:40)
Offline
Przyglądałem się temu, co czyni Kamil. Jedno mnie nieco zastanowiło... Przeszukałem swoje kieszenie. Pusto. Skąd on wytrzasnął ten nóż? Nah... W sumie, nie pora na to pytanie. Zerknąłem na licznik.
- D-daa... Chyba nie mamy wiele czasu... - rzekłem, pokazując na licznik. Może tak... jednak zagłosować na Runo? Taka uwięziona... na wiele nam się nie przyda. Ale póki co...
Wait, co się dzieje...? Czemu tak mi się kręci w głowie? I robi się niedobrze... To zmęczenie... Głód. Aż musiałem usiąść... A właściwie, to padłem na tyłek. Było mi słabo, ale byłem jeszcze przytomny. Raczej. Duszno mi... Muszę się pozbyć bindera. Tylko... jak? Zerknąłem kątem oka, jak inni głosują. Nie, nie mogę teraz zginąć! Zatem resztkami sił doczłapałem się do swojego panelu i jednak wcisnąłem przycisk ze zdjęciem uwięzionej Runo.
Ostatnio edytowany przez kieliszek (2015-04-12 21:32:53)
Offline
Spojrzałem na niego nerwowo gdy się odezwał. Podwójny głos... Miałem ochotę sam go zabić. Jeśli zginę to koniec.
-Jakbym chciał ją tak zostawić. Przypomina Ją... Jest młoda, piękna... Jeśli do niej nie wrócę, to przyjdę do ciebie z zaświatów i zrobię ci takie Paranormal Activity, że zabijesz się jak twoja żona. A zapewne również chcesz wrócić do ukochanej.-powiedziałem zły.
Nie mogłem umrzeć... Nie chciałem tego. Musiałem wygrać i wrócić do NIEJ! Wszystko szło w dobrym kierunku...
Offline
Spojrzałem na każdego z nich. Każdy reprezentował inny typ osobowości, inny stan majątku i inny typ grzechu. Doskonale wiedziałem, że jedynymi mordercami jesteśmy tu ja i Runo. Jednak miałem cichą nadzieję, że nie przesądzi to o wyniku głosów... Nie chciałem głosować na dziewczynę. Może pomimo jej braku głosu nie zginie? Nie wyraziła jasno niechęci do gry. Może chłopaki zginęli za to, że nie chcieli grać i powiedzieli to? Chłopak w masce Lisa był tym razem bardzo cicho, biernie obserwował poczynania wszystkich. Nie odzywał się. Było to dziwne, ale nie aż tak. Niepokoiła mnie pozostała dwójka. Chłopak w masce Kota miał nóż i wygrał podwójny głos. To niebezpieczne zestawienie, podejrzewałem go mocno, ale z drugiej strony widziałem jego pomoc, wręcz determinację, by dziewczynę odratować. Pozostawał Królik. Najpierw nie chciał zdejmować maski dziewczynie, a potem przy próbie otwarcia złamał klucz. Niepokoiło mnie to strasznie. To bardzo wyglądao na działanie celowe. Przymknąłem oczy na chwilę, by zagłosować na Królika. Później przymknąłem raz jeszcze. Jestem zmęczony...
Offline
Słowa nastolatka przeszyły mnie niczym sztylet. Moja żona żyje! Ona musi żyć(...)! W mojej głowie biły się tysiące myśli. Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Usiadłem na ziemi i zamilkłem.
Offline
Widząc go podszedłem do niego zły. Spojrzałem na żałosnego człowieka...
-Głosując na mnie sprawiasz, że ta dziewczyna będzie się męczyć... Nie wiesz jak to jest tracić powoli coraz więcej oddechu? Czujesz jakby ktoś ci go zabierał... A ona jest nieprzytomna. Teraz spada w przepaść, jest tego świadoma i zapewne próbuje walczyć. To się niestety teraz nie uda. Byłem ostrożny, nie chciałem jej zabić... Pomyśl sobie, że ona i tak zginie, jeśli jednak się obudzi i w jakikolwiek sposób uda jej się zdjąć tą maskę to i tak się zabije, jak twoja żona. Jest słaba psychicznie. Widziała na własne oczy śmierć dwójki osób, tak to nią wstrząsnęło, że jest nieprzytomna. Powoli umiera, tak jak twoja żona, gdy się okaleczała... Chciałbyś aby się męczyła?-spytałem się i wróciłem na swoje miejsce.
-Poza tym nie możecie mnie winić za to, że chciałem ją zabić... Byłem bowiem jedyną osobą, która pomyślałam o zdjęciu jej kajdan i maski. Wy tylko siedzieliście próbowaliście ją ocknąć. Sami mogliście wziąć kluczyk i nie marudzić na mnie-byłem zły, że ten facet na mnie głosował.
Ewidentnie dałem mu wtedy wygrać, to było widać. Dodatkowo nie był głupi i widział co się działo. Również słyszał Głos. Kto nie zagłosuje- umiera.
Offline
Po słowach Królika nastała cisza, która trwała dobrą chwilę, nim Królik znów się odezwał. Wszyscy oni mieli krzesła poza mną i chłopakiem, który swoje rozwalił, a to mi akurat teraz zakręciło się w głowie. Nie,nie teraz... Jeszce chwilę... Usiadłem na podłodze też, bo nie chciałem omdleć nagle i przy wszystkich. Nie zdarzało mi się to często. Prawdopodobnie jestem odwodniony, być może jak my wszyscy. Oparłem głowę o kant blatu, oddychając głębiej, by nie stracić przytomności całkiem. Siedząc na wysokości biurka, lekko mętnym wzrokiem przyuważyłem przedmiot, który wcześniej wyczułem dłonią. Pozostali i tak byli po innych stronach stołów, więc postanowiłem go zabrać i schować do kieszeni marynarki.
Wiadomość dodana po 11 min 39 s:
Chwilę później moja świadomość zaczęła się osuwać w cień. Nie, chyba.. nie dotrwa do wyników. Może tego feralnego dnia, kiedy mnie porwano, wypiłem zbyt wiele kawy i teraz to nawraca? Ciężko rzec... Mój umysł uleciał, a moje ciało się rozluźniło w śnie.
Ostatnio edytowany przez Yassamet (2015-04-12 21:57:48)
Offline
Licznik nad drzwiami sięgnął zera. Rozległ się donośny pisk. Ciąg zer znikł z ekranu. Wkrótce odezwał się głos, który wcześniej już ogłaszał zakończenie głosowania.
- Głosowanie zakończone. Czas dokonać wyroku!
Pojawiła się na ekranie tabela podsumowująca dotychczasowe głosowanie:
Królik - 3
Koń - 2
Kot - 0
Lew - 0
Lis - 0
Niedźwiedź - 0
Świnia - 0
Tabela nie znika. Wyniki wciąż pozostają widoczne.
Nikt z was prócz Heinricha nie poszedł spać. Wszyscy padacie głowami na ziemię ze zmęczenia. Jesteście nieprzytomni.
// Obudzicie się dopiero, jak wam pozwolę.
Offline
Słysząc pisk wzdrygnąłem się nerwowo i poczułem okropne zmęczenie. Upadłem na podłogę i cały świat zniknął... Wiedziałem już, że to dla mnie koniec... Trzy głosy. Czyli ktoś, oprócz Kamila, musiał na mnie głosować.
Offline
Trzy głosy na Królika... Kazuri...? Jak, co... Nie zrozumiałem. Miałem już zejść jakoś z panelu, kiedy... Chyba się osunąłem i zemdlałem. Chyba. Nie wiem...
Ostatnio edytowany przez kieliszek (2015-04-12 22:32:23)
Offline
Ostatnio edytowany przez Yassamet (2015-04-13 00:07:52)
Offline
Budzicie się wszyscy głowami zwróceni do powierzchni podłogi, usłyszawszy bardzo donośny i przeraźliwy dźwięk. Nie jesteście w stanie ustalić źródła hałasu. Wszystko, co widzicie, jest mgliste. Głód daje o sobie znać. Burczy wam w co rusz w brzuchach, chce się wam jeść. Kręci się wam w głowach, a niekiedy - wymiotować. Nie macie ochoty ani siły w ogóle wstawać - w tej chwili nawet twarda i zimna podłoga jest równie dobra, a także wygodna do leżenia, jak najmiększe dwuosobowe łoże. Praktycznie zero energii.
Offline
Dźwięk sprawił ból moim uszom, chwilę później ból przeszedł też moje mięśnie. Ja, przyszły hrabia, byłem wycieńczony, głodny i odwodniony w komnatach mi nieznanych, z dala od rodziny, przyjaciół. Poniżony, opętany przez okrutne myśli i wyrzuty sumienia oraz bezradny. Ostrożnie podniosłem głowę, siadając na powierzchni, która okazała się podłogą, rozglądając się i próbując sobie przypomnieć, gdzie jestem. Maski... Stoły... Głosowanie! No tak, graliśmy w chorą grę, manipulującą ludzkim życiem i zadawaniem śmierci. Tak, to prawda, jednak... jaki był wynik? Nie mogłem sobie przypomnieć, musiałem usnąć, zanim głosowanie dobiegło końca. Odruchowo spojrzałem na tablicę...
Offline
Offline
Obraz wciąż się rozmywał i krążył po sali. Potrząsnąłem głową i przetarłem oczy porządnie, po czym potrząsnąłem głową znów. Zamrugałem parokrotnie. Ten stan był gorszy, niż mi się na początku zdawało, co chwila kręciło mi się w głowie. Mimo to spróbowałem raz jeszcze, mrużąc oczy...
Offline