Nie jesteś zalogowany na forum.
Panuje całkowita ciemność. Znikąd nie dochodzi światło. Pomieszczenie wydaje się bezkresną pustką, w której aż strach się przemieszczać. Na domiar złego jest bardzo chłodno, czujecie co rusz względny "wiatr" napotykający wasze ciała.
Każde z was budzi się z opartą o jakąś powierzchnię głową. Wyczuwacie, że siedzicie na krzesłach, a na jednej z waszych rąk zaciśnięte jest coś chłodnego i ciężkiego. Przeszywa was ogromny ból głowy. Jest duszno, a powietrze jest ciężkie, to samo można powiedzieć o waszych głowach. Zdaje się, że coś jest na nie nałożone.
Zostaliście porwani, nic nie kojarzycie, nie znacie przyczyny, dla której tu jesteście, nie wiecie, co się dzieje.
Offline
Obudziłem się jako pierwszy. Rozejrzałem się spokojnie, niczego nie podejrzewając. Ból głowy był tak silny, że przez dobre kilka sekund nie zdałem sobie sprawy, że to nie moje ciepłe i wygodne łóżko. Nagle zdałem sobie sprawę, że wszystko jest inne. Panowała grobowa ciemność, więc nie byłem w stanie niczego dostrzec. Usłyszałem oddychanie innych osób przebywających w tym samym pokoju, co mnie zaniepokoiło. Mój poziom adrenaliny podniósł się.
-Cholera, co jest? - Powiedziałem.
Wstałem, próbowałem ustalić co się dzieję i znaleźć jakieś źródło światła.
Offline
Obudziłem się i chciałem przeciągnąć, jednak uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak... Zazwyczaj budziłem się na podłodze lub w salonie na kanapie... To jednak było jeszcze bardziej niewygodne. Usłyszałem czyjś głos i dotknąłem swojej twarzy... Przynajmniej próbowałem, bo miałem coś na niej. Bólem głowy się nie przejąłem, przez nocne siedzenie zazwyczaj mnie z rana bolała, nie była to nowość- jednak bolało mocniej niż zwykle. Usiadłem wygodniej i westchnąłem.
-Może mi ktoś powiedzieć, w co ja się znowu wjebałem? Rozumiem, można się mścić... Ale gdzie ja jestem?-spytałem słabo dotknąłem czegoś na nadgarstku. Zimne, ciężkie i niewygodne... Zajebiście się wpakowałem.
Offline
Moje przebudzenie było nadzwyczaj nieprzyjemne. Zamiast zwyczajowego, nieco zrzędliwego głosu matki usłyszałam niezbyt przyjemne głosy dwóch mężczyzn. Po chwili zorientowałam się, że zmysł wzroku jest mi całkowicie nieprzydatny, automatycznie czułość słuchu wzrosła i dawało się usłyszeć oddechy, co najmniej paru osób. Czułam się mocno zagubiona i skonfundowana, ból głowy skutecznie nasilał te uczucia. Po chwili moja ręka odruchowo ruszyła w stronę głowy, by przeczesać włosy, ale napotkała opór. Co jest?! Co jest?! Co się dzieje?!
Powoli zaczynało do mnie dochodzić, że jestem w czarnej dupie. Może to tylko jakieś żarty? Ci debile lubią odwalać różne numery. Ale co robią tu ci faceci?
- Te, Diana, Chris! To WCALE nie jest śmieszne! - powiedziałam, starając się opanować emocje.
Ostatnio edytowany przez Runo (2015-04-08 19:07:36)
Offline
Offline
Offline
Nieźle się wnerwiłem słysząc łańcuch, to nie było przyjemne i dodatkowo przyprawiało o gęsią skórkę. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności więc automatycznie je zasłoniłem, przynajmniej próbowałem, aby ich nie drażnić. Kilka razy zamrugałem i mogłem spojrzeć na panel.
Widząc tych ludzi szukałem jakiś powiązań, zastanawiałem się czy ich znam lub kiedykolwiek widziałem- otóż nie, nawet nie kojarzyłem. Zacząłem więc szukać szczegółów łączących nas z wyglądu- i tu również nieźle się zawiodłem, bowiem w niczym nie byliśmy podobni.
-O co tu kurwa chodzi?- spytałem sam siebie oglądając innych.
Pierwsza dziewczyna była nieco podobna do mojej byłej, jednak znacznie się różniła. Chwila… STOP, trzeba przestać o niej myśleć. Jedyne co łączyło moją byłą i tą laskę był kolor oczu- śliczny piwny… ŁEJT!
Złapałem się za głowę- maskę- i potrząsnąłem lekko.
-Jest tu ktoś, kto ogarnia o co chodzi w tym syfie?- spytałem dość głośno aby mnie dokładnie usłyszeli inni.
Offline
Offline
Usłyszeliście, jak kolejny osobnik się budzi. Jest to już czwarty z kolei człowiek. Dochodzą do was jęki i pomrukiwania. Łańcuch zaczął grzechotać, przez co wydawać całkiem przeraźliwe dźwięki.
- Uuu... moja głowa... co się tu dzieje? - nagle rozbłysnął kolejny panel ze zdjęciami. Osoba mówiąca podskoczyła z przerażenia. - Aaa...! - doszedł do was dźwięk przewróconego krzesła. Ciało osoby, która siedziała na owym meblu, opadło wraz z nim. - Kurwaaa! To boli! Pierdolony łańcuch! - mężczyzna zaczął szarpać łańcuch. - O co tu, kurwa, chodzi? WYPUŚĆCIE MNIE, SŁYSZYCIE?! JA TU, KURWA, NIE ŻARTUJĘ!
Offline
Przestraszyłem się cholernie, gdy zobaczyłem tą maskę. Usłyszałem głos mężczyzny. Zrozumiałem, że nie tylko ja nie wiem co się dzieję. Dostrzegłem wtedy kolejną podejrzaną postać. Nie zwracając uwagi na panel, ani na to, co mam na głowie, postanowiłem zbliżyć się do pierwszej osoby, którą zobaczyłem.
Ostatnio edytowany przez Gorzelnik (2015-04-08 19:43:11)
Offline
Offline
Słysząc jak jakiś idiota drze się niedaleko mnie odsunąłem się i spojrzałem w tamtą stronę.
-Nie drzyj tak mordy, ludzie… Straszne, fakt, ale to nie koniec świata.- mruknąłem i wstałem.
Podszedłem do niego jak najdalej mogłem i pomogłem mu wstać. Po czym wściekły na szeleszczące łańcuchy wróciłem do poprzedniej pozycji. Jestem uwięziony… Zwariuje tu chyba.
Offline
-Co za huki tam słychać i co tu robi ten cholerny łańcuch? - Krzyknąłem i postanowiłem skupić się właśnie na nim. Nie myśląc, zacząłem szukać czegoś, co pozwoli mi się uwolnić. Dokładnie zbadałem dotykiem cały łańcuch i to, do czego jest przymocowany.
-Nie wiem co jest grane, ale za wszelką cenę musimy się tego dowiedzieć. - Stwierdziłem, jednocześnie próbując się uwolnić z uścisku. - Ktoś mi w tym pomoże?
Ostatnio edytowany przez Gorzelnik (2015-04-08 20:23:13)
Offline
Słysząc biadolenie tego gościa westchnąłem.
-Jakbyś nie zauważył ten łańcuch jest dość gruby i długi. Jesteśmy związani a ja do ciebie nie sięgam. Jak widać jestem jedyny, który zachował zimną krew.- powiedziałem zły.
To niestety nie była zimna krew a przerażenie- nienawidziłem być związany i takie coś było dla mnie najgorszym koszmarem jednak zawsze kierowałem się zasadą, że z każdej, nawet najbardziej beznadziejnej, sytuacji jest jakieś wyjście. Choćby najgorsze możliwe.
Offline
Mężczyzna, który upadł na podłogę, zaczął się rzucać, gdy postać zaczęła do niego podchodzić.
- ZOSTAW MNIE! NIE PODCHODŹ!
Wstał i poprawił krzesło. Usiadł na nim.
- Nie wiem, o co tu biega, ale jak dorwę człowieka, który odpierdolił ten chory żart, to skopię mu dupę! - po czym walnął rękę w blat, na którym znajduje się panel. - Myślę, że powinniśmy się sobie przedstawić. Jestem Michael Jargea. - zaczął macać swoją maskę. - I wygląda na to, że mam maskę niedźwiedzia i nie mogę jej zdjąć. Wy też tak macie?
Offline
„Jaka Diana, jaki Chris…” – pomyślałem, słysząc jakiś głos, który wybił mnie z tej osobliwej drzemki. Niedawno byłem w łazience, brałem prysznic… To była jedna z niewielu chwil, w której mogłem odetchnąć pełną piersią, pozbyć się tego badziewia, które na co dzień ściskało mi pierś, by ukryć pewien defekt, którym obdarzyła mnie natura. O dziwo, w chwili przebudzenia się, miałem go z powrotem na sobie. Nie dość, że dalej męczyłem się z binderem, to jeszcze miałem wrażenie, jakby coś mi ściskało łeb… Ktoś tam jeszcze był. Usłyszałem dwa męskie głosy i jeden damski, choć nie byłem pewien, czy mnie przypadkiem nie dopadły słuchowe omamy. Wreszcie podjąłem decyzję – wypadałoby się odezwać. Podniosłem powieki. Zerknąłem jeszcze na coś, co znajdowało się w okolicy moich nadgarstków, po czym odezwałem się swym ochrypniętym głosem chłopca w okresie mutacji :
- Co się dzieje…?
No i znowu ten ruski akcent… Zawsze się gdzieś wkrada. Powoli obróciłem głowę i zobaczyłem posiadaczkę jednego z głosów. Na tyle ile mogłem, przyjrzałem jej się i delikatnie uśmiechnąłem, choć ona raczej tego nie zobaczy. Heh, w każdej sytuacji potrafiłem znaleźć okazję do małego… flirtu? Za duże słowo, póki co…
Wtem usłyszałem jakieś dzikie krzyki, jakby ktoś krzyczał w panice… Ja też byłem przerażony, ale te krzyki w zasadzie bardziej mnie przeraziły, niż cała ta sceneria. Wkrótce jednak krzyki umilkły, jeden z mężczyzn podszedł do tego krzyczącego. Usłyszałem, że ten się przedstawia, to i ja spełnię jego prośbę.
- Ja jestem Michaił McAlister… Ale skoro spędzimy tutaj ze sobą trochę czasu, to możecie mi mówić Misza… - burknąłem.
Offline
Słysząc jak gość się do mnie odzywa westchnąłem ciężko i usiadłem na swoim krześle. Podparłem głowę na dłoni obok blatu i zacząłem się przyglądać wszystkim osobom. Dlaczego akurat oni…
Słysząc tego wrzeszczącego spojrzałem na niego beznamiętnie.
-Tia… Bo poznanie naszych imion coś nam da. Powinniśmy najpierw sprawdzić, czy wszyscy są, jeśli nie musimy spróbować znaleźć pozostałych i ogarnąć o co chodzi z tymi łańcuchami.- powiedziałem niezwykle inteligentnie.
Miałem 19 lat a miałem wrażenie, że myślę bardziej trzeźwo od innych. No bo co mi da to, że będę wiedział jak się do kogoś zwracać? Chciałbym wrócić do mojego poprzedniego, popieprzonego i nudnego życia… ALE NIE! Utknąłem, przyczepiony łańcuchem do jakiegoś stołu z bandą wariatów…
Słysząc jednak czyjś niziutki głosik zdziwiłem się. Spojrzałem na zdjęcia i… Raczej nikt by nie powiedział takim głosem. Spojrzałem jeszcze raz na swoje nadgarstki i dokładnie obejrzałem łańcuch.
-Może zamiast mówić swoich imion powiedzcie jak wyglądacie… Będzie nam lepiej ogarnąć kto jest kim na tych obrazkach. No i nadal nie ogarniam o co chodzi z tymi maskami… -przypomniałem melodyjnie, dość zdenerwowany.
Długo jeszcze?
Offline
Uspokoiłem się, gdy usłyszałem, że wszyscy mamy ten sam problem. Poczułem się bezpieczniej.
-Kamil, miło mi. - Odparłem.
Ostrożnie usiadłem na krześle i przyjrzałem się panelowi z twarzami.
-Jeśli chcesz wiedzieć cokolwiek o mnie, to najpierw ty musisz opowiedzieć o sobie. - Odpowiedziałem oburzony.
W mojej głowie rodziła się masa myśli.
Sprawdziłem, jak jest przymocowany panel i czy można go w jakiś sposób oddzielić od blatu.
Offline
Westchnąłem ciężko słysząc dość dziwne imię mężczyzny. Oparłem się wygodnie, jednak nadal miałem widok na panel.
-Mam czarno-srebrne włosy. Nie wiem czy tak mnie tam przedstawiono. Tyle ci powinno wystarczy, nie mam zamiar się spoufalać.-wyznałem spokojnie.
Głupio robili, że mówili swoje imiona ale... Ja po nich płakać nie będę.
Offline
- Może i nie da, ale ja np. chciałbym wiedzieć, jak się do kogoś zwrócić. Tak będzie po prostu łatwiej. - rzekł z oburzeniem Michael. - Masz po części rację, łańcuchy trzeba jakoś sprawdzić.
Zaczął szarpać znów łańcuch, jak tylko mógł, w celu uwolnienia się. Podpierał się nogami, próbował coś zdziałać krzesłem - wszystko na nic. Ani rusz.
- Wygląda na to, że łańcuch został przymocowany do tego panelu ze zdjęciami. Ale to i tak nic nie daje, bo jest nie do ruszenia. - powiedział z rozczarowaniem, po czym opadł ostatecznie na krześle.
Postanowił przyjrzeć się zdjęciom. Nacisnął jedno i zauważył, że działa jak przycisk - wgłębia się po naciśnięciu. Jednakże efektów nie było. Przycisk szybko wracał do pierwotnej formy i znów mógł być wciśnięty.
Wiadomość dodana po 05 min 38 s:
Michael postanowił pójść za radą innych i powiedzieć coś o sobie.
- Przedstawiałem się już wcześniej. Ja jestem tym łysym kolesiem. Jestem bezrobotny. Z każdej roboty co rusz mnie wykopują, więc uznałem niedawno, że nie warto się więcej starać. Imałem się naprawdę wielu zawodów. Najwidoczniej do żadnego nie mam predyspozycji. - powiedział, jakby spowiadał się księdzu. - Teraz wasza kolej.
Offline
Offline
Tępy ból przeszył moją głowę, kiedy moja dusza zaczęła się budzić, wyrwana niepokojem i uczuciem bezradności. Głosy, zewsząd głosy, w większości męskie, ale przemykała też nutka piękniejszej płci. Głosy nieznajome. Czy zostali tu sprowadzeni wraz ze mną, czy też byli z zupełnie innego miejsca? I dlaczego tu byliśmy, a ostatecznie...
- Wo sind wir...? - zapytałem najpierw w swoim języku, jednak zdałem sobie po chwili sprawę, iż mojego pięknego języka te osoby mogą nie rozumieć, nie słyszę tutaj innych akcentów.
Otworzyłem oczy, w które wdarła się ciemność, niczym woda zalewa kolejne domy podczas powodzi. Ciemności tak gęstej nieczęsto dane mi było doświadczyć. Westchnąwszy cicho zapytałem już w języku, jakim posługiwała się reszta.
- Czy ktoś wie, gdzie jesteśmy? - mój głos o średniej, barytonowo-basowej tonacji z germańskim akcentem rozbrzmiał w sali nieco za mocno, niż bym chciał. Pewnie tym samym przyciągnie uwagę innych, ale może to i dobrze, może czegoś dane mi będzie się dowiedzieć?
Offline
- Nie wiem, jak ty, ale ja wolałbym, żeby tak do mnie mówiono. Niby nic nam to nie da, a chociaż umili współpracę. – oznajmiłem.
- Ja… cóż, mam nadzieję, że przedstawiono mnie jako młodzieńca o krótkich, miodowych włosach, starannie zaczesanych za ucho. – postarałem się o jak najkrótszy, aczkolwiek treściwy opis.
Miałem nadzieję, że nie zostałem przedstawiony jako kobieta… Wtedy to już byłby dla niego koniec wszystkiego. Zdjęcia? Ah, wreszcie może je zobaczyć! Panel, który znajdował się przed nim, zaczął świecić. Przyjrzałem się zatem fotografiom. Dużo facetów, jedna kobieta. Biedna ona, taka samotna, bez żadnej przyjaciółki… Może ja zostanę jej przyjacielem? Zawsze jest jakaś szansa. I dostrzegłem, że jednak zostałem przedstawiony jako facet. Dobrze, trochę jakby spadł mi kamień z serca... Przynajmniej to. Wyciągnąłem przed siebie ręce, chcąc dotknąć fotografii. Zauważyłem, że chyba można je wcisnąć. Tak też zrobiłem, próbując wcisnąć swoją podobiznę.
Offline
Okej, to już nie są żarty. Zaczynało do mnie docierać, że cała ta sytuacja nie tylko jest chora, jest też jak najbardziej prawdziwa. Nikt by się przecież tak nie wysilał dla żartów. Ale o co chodzi? Co to za cyrk? I kim są ci wszyscy ludzi, nikogo z nich nie znała... raczej... i na dodatek jestem jedyną dziewczyną. Lubię niebezpieczeństwo i przygodę, ale wolałabym cokolwiek o nich wiedzieć. Na tę chwilę należy zachować spokój, Diany ani reszty tu nie ma. Na tę myśl wstrząsnął nią dreszcz.
Wciągnęłam głęboko powietrze i powiedziałam:
-Jestem Runo, ale zgadzam się, że imiona nie wiele nam dadzą, chociaż łatwiej, by się rozmawiało.
Czy oni nie są przypadkiem w zmowie?
Spróbowałam wytężyć wzrok i przyjrzeć się czy też jestem przykuta łańcuchem, do czego jest przykuty i czy nie da się czegoś z nim zrobić.
-Jeśli, któryś z was coś wie, to niech gada i lepiej bez ściemy! - powiedziałam z lekką przestrogą w głosie, mając jednak na uwadze, że pewnie na nikim to wrażenia w tym momencie nie zrobi.
Offline
Kompletnie ich olałem i skupiłem się na łańcuchach...
-Klucz...- mruknąłem do siebie.
Po chwili w przypływie czegoś zacząłem czegoś szukać pod stołem.
-Zakładam, że żaden z was nie ma wsówki.- powiedziałem dość spokojnie.
Co im da,jeśli mnie poznają? Głupota tak się z kimś spoufalać, musieliśmy się wydostać z tego syfu. A wolałem nic nie klikać bo huśtawka wie co to robi...
Wiadomość dodana po 01 min 49 s:
// Runo, twa groźba sprawiła, że się posrałam ze strachu xD
Offline