Nie jesteś zalogowany na forum.
//Odgrywam postać dokładnie tak jak uważam to za słuszne . To że ma grzech gniewu nie znaczy, że jest wściekłą suką, raczej że popełniła grzech związany z gniewem.
Offline
//A ja uważam inaczej, zazwyczaj takie osoby nie robią tego instynktownie. A Głos by cię nie porwał bo zrobiłaś coś pod wpływem emocji- musiałaś takie rzeczy częściej robić. Znaczy to tylko moje wrażenie.
Offline
Offline
//Błędne wrażenie, znam swoją postać, wiem jak ją wykreowałam, wiem jaki ma charakter. W tym momencie mówisz, że skoro ma maskę gniewu, to powinna cały czas bić od niej agresja, w odpowiednich momentach faktycznie od niej ona bije, ale ogólnie w głębi duszy jest przerażona tą sytuacją, chociaż sama nie potrafi się przed sobą do tego przyznać, stąd jej wybuchy. Jeśli chcesz kontynuować tę rozmowę, to proponuję przenieść ją gdzie indziej. A tu skupić się na samej grze, bo trochę to przeszkadza we wczuciu się.
Offline
Rozejrzałem się po sali. Wygląda na to, że wszyscy przytomni zagłosowali, chociaż był jeszcze czas... Aż dziw, że tak łatwo poszło. Zerknąłem na dwóch śpiących delikwentów. Zastanawiało mnie, czy jeśli i oni oddaliby głosy wcześniej, czy głosowanie zakończyłoby się przed czasem? Zerknąłem też do Runo i zauważyłem z ulgą, że jej głos był pod jedynym tu kobiecym zdjęciem, zatem pewnie tak samo postanowiła. To miło... Pozostało czekać?
//Wedle oryginału mangi postaci noszące maski były skłonne ku grzechom, jakie reprezentowały, jednak ich występek był jednorazowy. To tyle w temacie, dyskusję proszę przenieść na pw.
Offline
Zauważyłam, że Lew głosował tak samo, nie dałam po sobie nic poznać, ale przynajmniej jedna osoba myśli tak jak ja. Tylko co mam zrobić następnym razem, o ile reszta też zagłosowała tak jak mówiła, przymknęłam oczy, a moje myśli zawirowały.
Offline
Licznik nad drzwiami sięgnął zera. Rozległ się donośny pisk, jednakże śpiących delikwentów owy dźwięk nie obudził. Ciąg zer znikł z ekranu. Wkrótce odezwał się głos, który wcześniej wygłosił wam w tym oto pomieszczeniu przemowę.
- Głosowanie zakończone. Czas dokonać wyroku!
Pojawiła się na ekranie tabela podsumowująca dotychczasowe głosowanie:
Świnia - 3
Koń - 1
Lew - 1
Kot - 0
Królik - 0
Lis - 0
Niedźwiedź - 0
Tabela nie znika. Wyniki wciąż pozostają widoczne.
Offline
Spojrzałem zaniepokojony nieco na tą tabelę, znaczy nie od razu, ale gdy nie znikała to się zaczynałem bać. Czemu tak długo stoi, jakby czekała? Na co ten psychol czeka?! Aż wszyscy padniemy tu ze zdenerwowania?
Offline
Pisk sprawił ból moim uszom, z automatu podniosłem dłoń, by je zakryć, ale natrafiłem na felerną maskę. Niech to szlag... Spokojnie, napomniałem siebie, emocjami nigdy nic nie zdziałano... Niewątpliwie chłopak w masce świni został skazany, ale nic się nie stało. A może już nie żyje, ale my tego nie wiemy?
Po drugie, co z nami, pozostałymi? Mamy tu siedzieć przez kilka dni, bo ktoś sobie tak upatrzył? Dobre sobie... Spojrzałem po wszystkich, a później znów na świnię. Co mamy robić?
Offline
Czas dobiegł końca. Tak jak przypuszczałem, odezwał się nasz porywacz. Powiedział niewiele. Świnia nadal żyje, ale czy na długo? Uspokoiłem się po emocjach związanych z końcem czasu. Postanowiłem go obudzić. W lewą rękę złapałem jedną z dwóch części połamanego siedzenia. Podszedłem na długość łańcucha w stronę otyłego gościa, wymierzyłem w głowę i rzuciłem, krzycząc przy tym na całe gardło.
-Obudź się nareszcie!
Offline
// Kod na tym forum mnie wkurwia...
W pewnej chwili przebudził się Michael. Z początku nie do końca przytomny i świadomy przeciągnął się. Wypoczął choć trochę, jednakże spanie w takiej pozycji sprawiło, że nabawił się bólu sporej ilości mięśni. Zaczął masować sobie kark. Szybko zorientował się w sytuacji, objąwszy wzrokiem ekran i pozostałych w sali ludzi.
- I co? Kto miał rację od początku? Oczywiście, że ja! - rzucił pysznie Michael. - Od razu wiedziałem, że ten pojebaniec kłam-!
Jego słowa szybko zostały urwane. Nagle zaczął trząść się całym ciałem i podskakiwać na krześle. Wkrótce mocno walnął głową o panel. Jego ciało bezwiednie padło, po czym przechyliło swój ciężar na prawą stronę. Michael opadł wraz z krzesłem, nie dając żadnej oznaki życia.
To samo równoległe dzieje się z Benem. Zaczął się trząść w pozycji, w której spał. Przewrócił się wraz z krzesłem do tyłu, rozwalając je. Dobiega do was głośny dźwięk szarpnięcia łańcuchem.
Ponownie odezwał się wam dobrze znany już głos:
- Osąd dokonany! Pierwsze głosowanie zakończone pomyślnie.
Po wypowiedzeniu tych słów głos zamilkł, a wyniki zniknęły z ekranu. Pojawił się licznik odmierzający w dól kolejne 12 h. Nagle każdemu z was spadł na panel (nie głosując na nikogo)klucz z przyczepioną do niego kartką.
Benowi i Michaelowi nic nie spada.
// Macie czas do niedzieli do 22.
Offline
Widok był przerażający, na moich oczach zginęła dwójka osób. Patrzyłem jak osłupiały. Tego się spodziewałem, lecz myślałem, że zrobi to na mnie mniejsze wrażenie. Usłyszałem dźwięk spadającego klucza. Był o na moim panelu. Zauważyłem, że reszta też takie dostała. Była na nim kartka z napisem "nieczystość" odłożyłem nogę od krzesła na blat i postanowiłem spróbować otworzyć zamek na łańcuchu i masce.
//Szkoda, że nie odpisałeś na próbę rzutu.
Ostatnio edytowany przez Gorzelnik (2015-04-11 13:12:41)
Offline
Słowa Michaela przykuły moją uwagę i już nawet zaczynałem się uspokajać, iż to naprawdę tylko gra, głupi przestępczy żart, kiedy zarówno świnia jak i niedźwiedź przeszli serię konwulsji. Zastygłem w osłupieniu, nie! Ta nie może być, dlaczego umarli?! Jak?!
- Zu hellstem Teufel, was ist los da... - wyszeptałem sam do siebie, nawet już nie siląc się na tłumaczenie dla innych. Panie, miej pieczę nad ich duszami...
Spojrzałem na klucz i zawahałem się. Nie wiedziałem, czy chcę teraz w ogóle brać udział w tej chorej grze. Byłem zbyt skołowany.
Offline
// Post miał pierwotnie mieć miejsce przed twoim postem. Wyszedł tak poźno, bo pisałem go z telefonu, a jeszcze forum się uparło, że kod miał błąd, a tak naprawdę nie miał. Załóżmy, że nie rzucałeś niczym w Bena i tyle.
Offline
Udało się! Uwolniłem rękę, co było moim celem nadrzędnym. Zdjąłem maskę. Pierwsze co po tym chciałem wykonać, to spróbować otworzyć główne drzwi pod licznikiem. Podszedłem do drzwi, nacisnąłem klamkę i starałem się to właśnie zrobić.
Offline
Widząc jak gościu obok mnie się budzi zdziwiłem się. Nie umarł. Może to tylko bujd, pic na wodę? Może…? Nim jednak pomyślałem o kolejnej możliwości zaczęło nim trząść i rzucać. Z tym grubasem co nie głosował zresztą też po jakimś czasie. Nigdy nie widziałem podobnej sceny na żywo więc coś takiego wstrząsnęło mną i to nieźle. Widząc jak panel znika a zegar znów zaczyna odliczać odetchnąłem z ulgą. Nikt więcej na razie nie zginie. Teraz jednak czeka nas najgorsze…
Widząc klucz zdziwiłem się jednak widząc napis szybko się uwolniłem. Miałem małe problemy z maską ale się udało. Była dość spora… Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się lekko. Ręka prawie już nie bolała, chociaż było widać, że się w nią uderzyłem. Spojrzałem po reszcie i westchnąłem.
-No więc moi drodzy… Zaczyna się najgorsza część. Tamtym dwóm nie zależało na życiu, nam jednak zależy i mimo wszystko musimy na kogoś głosować.-powiedziałem cierpiętniczo.
Sam nie wiedziałem na kogo głosować, teraz co nam zostało? Pycha, Gniew, Nieczystość, Chciwość no i moja zazdrość. Z jednej strony się bałem, z drugiej zaś czułem dziwne podniecenie… Musiałem jednak wrócić do Niej i wszystko naprawić. Musiałem ją chronić…
Ostatnio edytowany przez Kori123 (2015-04-11 19:15:22)
Offline
// Kori, twój skrajny nieogar mnie bawi. XD Obok ciebie jest niedźwiedź i to on się budził. Niedźwiedź = Michael. Świnia = Ben, grubas. W ogóle ściągasz maskę? Klucz tylko odblokowuje mechanizm maski. Musisz ją sama zdjąć.
Offline
Widziałem, że pomimo tych wydarzeń dwoje z tych, co przeżyli, rozkuwa się i uwalnia. Westchnąłem cicho i sam zacząłem się rozkuwać, najpierw rękę, potem maskę, by ostatecznie ją zdjąć.
Offline
Drzwi pod licznikiem zostają otwarte przez Kamila.
Każdy z was czuje się trochę zmęczony. Odczuwacie, jak umykają z was siły minuta po minucie. Przydałoby się każdemu z was pomyśleć o spaniu.
Burczy wam w brzuchach. Czujecie, powiedzmy, lekki głód, tzn. coś w stylu "Coś by się zjadło, ale nie jestem aż tak głodny, by jeść od razu, ani żeby jeść dużo.".
Poza tym, fotografie wciśnięte podczas 1. głosowania teraz wróciły na swoje miejsca. Znowu można dokonać wciśnięcia którejś z nich.
Offline
-Udało mi się otworzyć drzwi! Niech ktoś sprawdzi te po bokach sali. Tylko szybko, nie mamy wiele czasu.
Otwieram drzwi i bez namysłu wchodzę.
Ostatnio edytowany przez Gorzelnik (2015-04-11 18:06:21)
Offline
Co do cholery?! Przecież miał zginąć tylko ten grubas...
- Szlag by to... - ze wściekłości aż walnąłem o oparcie krzesła. Jednakże po chwili wziąłem głęboki oddech i stwierdziłem, że trzeba iść dalej. Pochwyciłem wpierw kartkę, która wcześniej spadła znikąd na mój panel. Trochę spadł mi kamień z serca... Przynajmniej nie musiałem już się dusić w tym gównie. Wpierw zgodnie z instrukcją wsadziłem kluczyk do otworu na górze i spróbowałem otworzyć maskę. Aha, mogę jeszcze spróbować się rozkuć... Co to? "Chciwość" ... Facet mówił coś o siedmiu grzechach. Ja chciwy?! Dobre sobie. Gdyby ludzie wiedzieli, jak trudno jest płacić czynsz SAMEMU będąc jeszcze w fazie terapii hormonalnej. Nic nie ma za darmo! Poirytowany zgniotłem to gówno i wsadziłem sobie do kieszeni marynarki. Chciwość, dobre... Ochłonąwszy nieco, spróbowałem otworzyć również i kajdany. Po tej czynności rozejrzałem się po tych, co już też zdjęli maski. Z jednej strony ten Kamil, z którym próbował się jak zsolidaryzować... I chyba ten... Kazuri? Tak, to chyba on. Ciekawe persony...
- Racja... to jest najgorsze. - zgodziłem się z chłopakiem. Choć ja i tak dalej miałem swój typ... Swoją drogą, byłem ciekaw, co oni o mnie myślą. Ot, zwykły chłopak, z małymi problemami finansowymi... A może jednak nie? Słysząc prośbę Kamila, wstałem ze swojego stanowiska i podszedłem do tych drzwi od prawego ramienia tego blatu w kształcie "U" i spróbowałem otworzyć drzwi, by móc spróbować zajrzeć do środka.
Ostatnio edytowany przez kieliszek (2015-04-11 19:23:41)
Offline
Moja ręka została uwolniona, a ja z ulgą rozmasowałem nadgarstek. Następnie spróbowałem rozkuć maskę...
Offline
// Ludzie, odsyłam was do zasad. Nie można opisać skuteczności jakiejś czynności. Od tego jest MG. Najpierw coś, a potem coś po reakcji MG, nie inaczej. Powiedzmy, że na maski i te kajdany przymknę oko, ale stosujcie się do zasad. Zawsze mógłby się wam kluczyk polamać. Co wtedy?
Coraz więcej ludzi wyzwala się z kajdan i masek. Obserwujecie, jak się wam wszystkim wzajemnie to udaje.
Offline
// Gdyby ktoś miał wątpliwości, drzwi pod licznikiem prowadzą do Sali Szachowej.
Offline
Widząc jak Michail, chyba tak, otwiera drzwi poszedłem za tym drugim. Wszedł do środka i nic się nie stało… Można ryzykować, chyba. Ewentualnie to jego coś trafi a nie mnie, więc chyba było bezpiecznie.
//Daff, a co ja napisałam jak nie to? Bo trochę teraz faktycznie nie ogarniam ;-; weź mi na priv wyjaśnij. xd Ściągam maskę… Chociaż tego nie napisałam, dobra, mój błąd XD Pisałam z fona i trochę trudno mi było ;-;
Offline